sobota, 9 listopada 2013

Christina Rozdział 13

Może się nie udać, bo chyba 13 to pechowa liczba. Albo i może się udać, bo to chyba moja szczęśliwa liczba. Zobaczymy, bo ja sama nie wiem.
***
A Felix uspokoił się. Zresztą nie dziwiłam im się, miałam jaskrawy strój i w połączeniu z śniegiem trochę to komicznie wyglądało.
***
Gdy pokazałam całej grupie kolejne ćwiczenie, zjechaliśmy wszyscy do połowy stoku. Gdy się zatrzymaliśmy, wskazałam niektórym uczniom, co robią źle albo co mają poprawić. 
-Dobrze, a teraz wszyscy możecie zjechać na sam dół, by oswoić się z deską i śniegiem. Ten kto się boi jechać sam może zjechać ze mną. Ale proszę was, uważajcie na innych ludzi. Pamiętajcie że nie tylko wy jesteście na stoku. Dobrze?
-Tak, Chris! -wypowiedzieli chórem. Poprosiłam ich żeby mówili mi po imieniu.
-No to jeźdźcie.
Zjechali, Felix razem z dwójka dzieci zostali. Przydzieliłam Felixowi jedno z nich i zjechaliśmy w parach. Na dole zauważyłam wszystkich w kolejce na wyciąg. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Ponieważ kanapy są 4-osobowe, razem z Felixem siedliśmy obok siebie, a dzieci na rogach. Zresztą tak jest lepiej, gdy się jedzie z małymi dziećmi, dopiero uczącymi się jeździć. Po kilku godzinach jazdy, poszliśmy na przerwę. Zjedliśmy obiad, który nam hotel zarezerwował, a potem znowu zaczęliśmy jeździć. Gdy nadchodziła godz. 5, wracaliśmy do domu. Na miejscu ja ogłosiłam wszystkim że mają czas do kolacji na umycie się, przebranie itd., że po kolacji zamiast zajęć jest spotkanie organizacyjne i można jakieś propozycje na spędzenie całych 2 tygodni zgłosić do opiekunów, przed kolacją albo podczas niej. Poszłam do swojego pokoju, zanim do niego doszłam u mało biegające dzieci mnie nie wywaliły :D Ale co tam, też kiedyś tak biegałam między nogami dorosłych. Przebrałam się w ten strój. Do kolacji zostało jeszcze sporo czasu, więc poszłam do pokoju Felixa, który dzieli z jakimś chłopakiem. Zapukałam do drzwi, otworzył współlokator mojego chłopaka.
-Iks!!! Chris do ciebie, chyba... -zawołał- Miło mi cię poznać, jestem Dominic.
Uśmiechnął się, odwzajemniłam jego gest. Za jego plecami, zauważyłam Felixa wystawiającego głowę z łazienki. Na jego twarzy widniało malutkie niezadowolenie, szczerze się do niego uśmiechnęłam. Odwzajemnił uśmiech i przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek. Minęłam próg drzwi i Dominica, podeszłam do głowy Felixa :D i pocałowałam go w policzek. Kiedy się zamknął w łazience, usiadłam na jego łóżku. Kiedy wyszedł, był ubrany w czarną koszulę, luźne dżinsy i szare trampki, podszedł do mnie i przytulił się. Wstałam, a on popatrzył na mnie zdziwiony.
-Felix, kolacja!- wykrzyknęłam mu do ucha.
-Aaaa!!! Chris to bolało!!!! -nic nie powiedziałam tylko podeszłam do Dominica.
-Felix, albo się ruszysz albo będę szła z Dom. -na to nic się nie odezwał, tylko odwrócił się obrażony- Sami...
Na to już wstał jak oparzony, podbiegł do mnie i chwycił za rękę. Wyszłam z pokoju zadowolona, skierowaliśmy się w trójkę w stronę schodów. Jadalnia znajdowała się na samym dole, a nasze pokoje były na 4 piętrze, czyli na ostatnim. Dzieci i opiekunowie już siedzieli na swoich miejscach i jedli kolację. Mhmm... Była zapiekanka. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam jeść. Po kolacji, wszyscy skierowali się do sali, tzw. bawialnia.
***
No to tyle, więcej na razie nie potrafię wymyślić. Jutro, bo dziś już nie mogę, dodam może coś. To do zobaczyska!!!!

2 komentarze:

Jeśli skomentowałeś/aś dziękuję, to mnie motywuje.
Jeśli twój blog będzie ciekawy, zawsze zaobserwuję, więc nie musisz pisać o obserwowaniu.
Jeśli piszesz już któryś raz komentarz, nie musisz pisać adresu bloga.

Copyright © 2016 CHOCOLADZIX , Blogger