OKI!!!!
DOBRANOC
Zapomniałabym, ale jednak nie. Na koniec obozu zawsze są rozdawane nagrody za zawody. W tym roku uzyskałam 4 miejsce. Może lepiej mi by poszło, gdybym nie wypadła z trasy już na samym początku :( Ale jednak nie zepsuło to mi wtedy humorku :P Za zdanie kursu dostaliśmy odznakę Demonstratora PZN. Wszyscy zdaliśmy, cała nasza ósemka. Nie poślę wam teraz zdjęcia bo ciemno jest.
***
DOBRANOC!!!
Hejo! Hejo!
Przedwczoraj wróciłam do Krk. Była trochę dziwna sprawa. Nie miałam zasięgu, więc nie mogłam powiadomić taty. Gdy już się wypakowałam całkowicie i siedziałam na walizce, dodzwoniłam się do niego. Większość już opuściła parking; Seba i Maka razem z rodzicami gadali sobie; Ozaist, Kasia i Dorota czekali aż wszyscy opuszczą to miejsce. W końcu tata przyjechał i wróciłam do domu. Wiecie, że mam ochotę jeszcze zostać w Wiśle i jezdzić do woli na nartach. Potem dowiedziałam się że jedziemy na imieniny cioci, a ja miałam zamiar siedzieć w domu spać i słuchać 1D. Jednak jakoś było warto. Siedziałam i rozmawiałam. Z kuzynkami o szkole i o wszystkim, a z młodszym kuzynem o karate; dowiedziałam się że Piotruś ćwiczy karate. A i skoki przeszły z krzykiem na cały dom było słychać jak się drą, w 1 serii i w 2. Przed tym dorośli gadali o tym jak nasz Polak wyprzedził Holendra (nie wiem czy dobrze pamiętam, ale co tam) o 3 tysięczne sekundy (0,003s), a dokładniej 4 cm. A dzisiaj siedziałam w domu z bratem, a rodzice poszli na jakąś wycieczkę. Oglądałam zawody w snowboardzie, tylko szkoda że nie było Polki i rozdanie medali z kryształem. Chciałabym mieć taki medal, albo przynajmniej zobaczyć na żywca.
***
Znowu piszę na komórce, sorry za jakiekolwiek literówki.
Jestem wściekła że ferie już minęły, a za 11h i 20 min będę w szkole.
Dzisiaj są Walentynki. Nie pisałam wam wcześniej ale wczoraj po dyskotece dostałam lizaka-walentynkę od Leszka.
Chciałabym życzyć powodzenia wszystkim parom. Żebyście długo byli razem :D
Ci którzy nie mają ferii, może w szkołach dostali walentynki.
Dla mnie walentynką jest egzamin praktyczny, jazda demonstracyjna.
Teraz jest dyskoteka. Leszek obsuguje muzyką, a ja mniej więcej jestem operatorem światła. Były cukierki. Jak są cukierki ktoś ma urodziny.
Chciałabym wam zapowiedzieć, że stworzyłam nowego bloga.
Na nim jeszcze prawie nic nie ma. Ale powinno się jeszcze dziś chyba pojawić.
www.never-say-never-13.blogspot.com
Mam nadzieję że dobrze wpisałam.
Witam was z powrotem. Dziś był hardcorowy dzionek. Wszystko było według planu dnia do śniadania. Padał deszcz ze śniegiem. O 9 było sprawdzanie porządków, a o 9.30 rozeszła się wieść że jednak jedziemy na narty, bo padał śnieg. Jakby padał deszcz to poszlibyśmy na basen. Szliśmy na Nowa skiOsada, tam gdzie wczoraj byliśmy. Narty zostawiliśmy w Żabaku Leszka, maluchy zostawiły plecaki a reszta niosła. I właśnie w drodze, już prawie przy końcu, jedno ramie z plecaka na buty mi się urwało. Najpierw jezdziliśmy na małym stoku, bo tam pozwolono nam wstawić slalom. Ja zapomniałam schować googli więc mi nasypało śniegu i dałam rady w nich jezdzić. Padał tak śnieg, że mogłaby być to śnieżyca. Po 1.5h przeszliśmy na 2 stok, tam na krzesełko. Zjechaliśmy kilka razy i reszta, wszyscy oprócz nas, wróciła do domu. Wtedy Polo dał nam swój termos i mogliśmy się rozgrzać pijąc ciepły napój. Michał i Kuba z naszej grupy poszli z nimi, bo M zdawał już, a K chyba zrezygnował, ale nie jestem tego pewna. Zjechaliśmy jeszcze 2-3 razy, Maka i Emilka bardzo bardzo zmarzły (płakały trochę), wszyscy mieliśmy wszystko przemoczone i ciężko trochę było. Moje rękawiczki były tak mokre że mogłabym z nich wycisnąć wodę. Kupiłam sobie gorącą czekoladę, pomogłam ściągnąć buty narciarskie. Spakowaliśmy się do 9-osobowego Żabaka w 10 osób, 4 osoby w samym tyle (Zo, Domi, Emi i Maka), 3 osoby pośrodku (Mati, Jacek i Seba) dwójka z nich trzymała na kolanach foteliki dla dzieci :D, a na samym przodzie siedział kierowca Leszek, Polo i ja między nimi. Mieliśmy niedaleko w prawdzie mówiąc, ale byliśmy wykończeni. Potem poszło jak miało być. Na wykładzie oglądaliśmy historię olimpijczyków i sportowców, potem mieliśmy pokaz ostrzenia, smarowania i zdzierania, czy coś takiego. Teraz siedzę w swoim pokoju i słucham jak moi kumple, niekumple gadają, jedzą czekoladę i zmieniają hasła. Nie pytajcie...
Witajcie...
Jeszcze jestem w Wiśle jakby co...
Jest ogólnie fajnie tylko że pogoda nam się psuje. Pierwszego dnia byliśmy w centrum, jak co roku zobaczyliśmy Adama Małysza z białej czekolady. Drugiego dnia nie było źle, ale też nie zbyt dobrze. Jakoś się jezdziło. Po kolacji wtedy poszliśmy do kościoła. Zaczął padać deszcz i była myśl że następnego dnia nie będzie śniegu i nie pójdziemy na stok :( Jednak okazało się że w nocy napadał trochę śnieg i cudownie się jechało. Wczoraj jednak padał deszcz pół dnia, więc poszliśmy na basen. Ja z innymi niektórymi nie pływaliśmy. Wróciliśmy na obiad. Były tam wieści. Demonstratorzy po obiedzie idą na narty (uuuu, widownia do nas), a reszta ma normalnie zajęcia (jeeeee, na całą salę). Jaka radość zapadła w jadalni, głośno było tak jak Polacy strzelą gola, a ja stoję lub siedzę, jak wolicie, blisko brata. Coś w tym stylu. Ja i reszta Demostratorów (w sumie nas 10) z Polo poszliśmy na piechotę do najbliższego stoku. Kiedy chłopcy zobaczyli tablicę "za 200m", powiedzieli coś takiego:
- Tak 200m tylko ale pod górę.
I mieli rację, co roku chociaż raz idziemy na ten stok i to zawsze piechotą. Niektórzy mówią że trochę ruchu nie zaszkodzi, ale po przejściu takiego spacerku, plecy bolą, buty i narty wbijają ci się w plecy, masz dość wszystkiego, masz ochotę paść po prostu na ziemię i nie wstawać. Na stoku już okazało się że będziemy nagrywani w 3 ewolucjach, a potem zobaczymy co nie tak. Wykończeni byliśmy, nie mieliśmy siły wrócić, ale głodni byliśmy. Miałam 3 klapy, po prostu wiem już że nie zdam kursu. Minimalnie aby zaliczyć jest 6 pkt za 1 ewolucję, a ja nawet 6 pkt nie miałam za 3 ewolucje.