Przebrałyśmy się w piżamki i poszłyśmy spać.
***
Następnego dnia wszystkie wstałyśmy jednocześnie. Przebrałyśmy się i zanim poszłyśmy na śniadanie przedstawiłam dziewczynom, bez Bloom (była w łazience) mój plan szwatki, dziewczyny zgodziły się na niego. Zamykając pokój zobaczyłam że w naszą stronę zmierzają chłopcy. Felix podszedł do mnie i pocałował delikatnie w policzek, niestety ciągle jesteśmy nieśmiali, po tym pierwszym pocałunku. Usłyszeliśmy dźwięk westchnienia z nutką zawiedzenia. Poszliśmy na dół na śniadanie. Na niej nic ciekawego się nie działo. Po posiłku bliźniaczki zaciągnęły gdzieś Simona i Bloom. Zanim wrócili wytłumaczyłam chłopakom mój plan. Chłopcy byli zaskoczeni ale się zgodzili. [Jaki to plan dowiecie się, gdy wcielą go w życie xd] Pojechaliśmy na narty i snowboardy, lub jak to woli sanki, worki i opony. Podczas przerwy postanowiliśmy wcielić w życie nasz plan. Poszłam z Bloom do łazienki, a Felix wyciągnął Simona na zrzutkę meczu w sali gier. Tymczasem młodociani mieli się wszystkim zająć.
***
-Chris. Dlaczego jesteś ze mną, a nie z Felixem? -spytała się mnie dziewczyna.
-Chciałaś, żebym poszła z tobą do łazienki, to poszłam z tobą.
-Czy ja mam wrażenie że unikacie siebie nawzajem?
-Dlaczego tak myślisz?
-Nie pocałowaliście się, a pierwszy macie już za sobą.
-Nie przystosowaliśmy się jeszcze do tego. Zresztą... j-ja... Boję się, ... że odrzuci mnie.
***
-Felix?
-Tak?
-Co jest?
-Nic, a co ma być?
-Nooo... wiesz...
-No nie wiem.
-Czy oddalasz się od Chris?
-Nie, a dlaczego?
-No bo...nie pocałowałeś jej.
-A dlaczego miałbym to robić? -Felix zalał się czerwienią na twarzy.
-Już mieliście pierwszy pocałunek, więc dlaczego byście nie mieli się pocałować po raz kolejny?
-Tylko nie mów nikomu, dobra?
-No.
-Boję się. Że ona może mnie odrzucić.
***
Simon i Bloom byli zaskoczeni.
Oboje nie spodziewali się takiej odpowiedzi.
***
Stolik Simona i Bloom |
Postanowiłam, że to już czas. Zaprowadziłam Bloom do małej salki, w tym samym momencie co Felix Simona. Na środku stał stolik z dwoma nakryciami. Bloom patrzyła zaskoczona na Simona, który robił dokładnie to samo. Poprowadziłam chłopaka do Bloom, a on się ogarnął. Poprosił dziewczynę do stołu. Gdy już usiedli, zwinęliśmy się stamtąd. Mam nadzieję że im się powiedzie.
***
Zamiast pójść z powrotem na stok narciarski, postanowiłam odwiedzić p.Ksawerego w szpitalu. Felix chciał mi potowarzyszyć, ale powiedziałam mu żeby zajął się grupą. Przekazałam dyrektorce że jadę do szpitala. Zrozumiała mnie od razu, wiedziała że między mną a nim jest jakaś bliższa więź.
***
Podeszłam do dyżurki lekarzy i zapytałam się lekarza w której sali leży jeden z moich opiekunów. Okazało się że on był lekarzem prowadzącym, więc zaprowadził mnie pod salę. Weszłam do środka i zauważyłam leżącego na łóżku p.Ksawerego. Na mój widok uśmiechnął się szeroko, odwzajemniłam jego gest i podeszłam do jego łóżka. Pochyliłam się nad nim i mocno przytuliłam. Oddał uścisk.
-Christina, dobrze że jesteś. Chciałem z tobą pogadać.
-Tak? A o czym?
-Usiądź sobie.
-Dobrze.
-Jak wiesz mój czas się kończy... Nie przerywaj mi -Chris miała już coś powiedzieć- Muszę Ci coś wyznać.
Chwila przerwy.
-Znam twoje pochodzenie, znałem twoją rodzinę, znam powód dla którego jesteś w Domu Dziecka.
-I nikomu nie powiedziałeś?
-Nie. Bałem się reakcji, twojej i wszystkich innych. Mogę kontynuować?
-Tak, jasne.
***
-Byłem najlepszym przyjacielem twojego ojca od podstawówki, a potem po ślubie, twojej matki. Gdy się urodziłaś, miałaś chrzciny od razu, cała rodzina została zaproszona do waszego rodzinnego domu. Ja również ze swoją rodziną, jako że byliśmy najbliższymi znajomymi. Wtedy Richard, tak miał na imię twój ojciec, poprosił mnie o zostanie twoim chrzestnym. Zgodziłem się bez wahania, byłem prze szczęśliwy. Po chrzcinach odbyła się impreza na twoją cześć, ponieważ byłaś pierwszym [i ostatnim] potomkiem. Był kryzys w rodzinie i nie rodziły się dzieci. Twój ojciec postanowił wyjść na pierwszy spacer ze swoją córką, reszta dalej się bawiła, a zwłaszcza twoja matka, która miała na imię Isabel, która musiała mieć 5 miesięcy przerwy od zabawy, z wiadomego powodu. Ja natomiast wyszedłem z domu do ogrodu przy bramie, zawsze lubiłem świeże powietrze i rozgwieżdżone niebo. Nagle zobaczyłem rozmazaną jasną plamę, a w następnej chwili świst i...
-I...????
-Twój dom rodzinny zajął się ogniem. Nie wiedziałem co się działo, nic nie widziałem byłem oślepiony. Gdy odzyskałem wzrok, zauważyłem upuszczony wózek. Był pusty. Zrozumiałem, że twój ojciec pobiegł tam na ratunek i wziął ciebie -widziałem łzy w jej oczach- Pobiegłem tam, ogień trochę zelżał, biegałem po całym domu. Wszyscy byli na dole. Tych, którzy jeszcze żyli wyciągnąłem na dwór, ale nie mogłem znaleźć nigdzie twoich rodziców, ani ciebie. Aż w końcu znalazłem was. Richard i Isabel konali i kryli ciebie przed ogniem, byłaś bez szwanku. Nie płakałaś. Twoi rodzice poprosili mnie żebym się tobą zajął. Gdy wychodziliśmy, spadła na nas belka. Został po tym ślad -dziewczyna odruchowo dotknęła policzka, na którym była ledwo widoczna blizna- Gdy przyjechały służby miejskie, dorośli, którzy jeszcze żyli, umarli, a dzieci zostały uratowane. Po jakimś czasie podrzuciłem cię do Domu Dziecka, w którym pracowałem, a inne niepełnoletnie dzieci znalazły nowe rodziny.
Christina płakała chwilę w milczeniu, a potem przytuliła się do mnie. Wspierałem ją dopóki nie wytarła łez, wiedziałem że już koniec tego.
-Dziękuję panu, za wszystko. Od zawsze wiedziałam że mogę panu ufać. Jestem dumna że mam takiego ojca chrzestnego. Dziękuję.
-Nie ma za co skarbie. Wiesz? Na mnie już czas. Musimy się już pożegnać.
-Dobrze. Mam nadzieję że będzie pan szczęśliwy.
Ścisnąłem ją ostatni raz za rękę i zamknąłem oczy.
***
Chris nie płakała, gdy odszedł ostatni członek jej rodziny. Wiedziała, że on by tego nie chciał, żeby oni tego nie chcieli. Wyszła ze szpitala i skierowała się w kierunku hotelu. Z daleka zauważyła blond czuprynę. Rozpoznała Felixa, on to nigdy nie zakładał, pomimo dużego mrozu, tak jak ona sama. Przytuliła się do niego, on zauważył ślady łez na policzkach. Wiedział co to znaczy, wiedział, że ten czas nadejdzie.
-On był moim chrzestnym -dziewczyna wyszeptała mu to do ucha.
-Będzie nie najgorzej. Uwierz mi.
-Wierzę, kociaku -i humor powrócił naszej głównej bohaterce.
***
Następny dzień, nikt nic jeszcze o niczym nie wie.
Całą grupą szli na spacer po mieście. Właśnie przechodzili przez ulicę. Chris i Felix szli ostatni pilnując końca. Ulica pusta, czerwone dla samochodów i zielone dla pieszych. Nagle zza zakrętu wypada samochód z piskiem opon, goni go radiowóz policyjny. Para nastolatków szybko to zauważyła.Pogonili dzieciaki i sami próbowali uciekać. Potem wszystko potoczyło się za szybko, żeby mogło to zarejestrować ludzkie oko.
***
Pisk opon
Sygnał
Krzyki dzieci
Krzyki dorosłych
Sygnał
Krzyki dzieci
Krzyki dorosłych
Blask światła
***
Kilka sekund po wydarzeniu nikt nigdzie nie widział ich wybawców. Dopiero gdy kurz opadł, zobaczyli coś co zapamiętają do końca życia, a zwłaszcza 6 niepełnoletnich i 1 dorosły.
***
Trzy nagrobki
Wszystkie nowe i obok siebie
Zostały tylko wspomnienia
Kilka materialnych rzeczy
Wiedza, że to nic w porównaniu do ich obecności
***
... No i uśmierciłaś bohaterów na końcu opowiadania :P
OdpowiedzUsuńCałość była... ciekawa... aczkolwiek coś w tym było... za szybko się działy niektóre rzeczy.
Albo w tej notce - Simon i Bloom moim zdaniem za bardzo naciskali na Chris i Felixa z tym, że się nie pocałowali... Nie wiem, może to tylko takie moje odczucie, ale coś mi nie pasowało... ;)
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zaczniesz jakieś opowiadanie :)
Pozdrawiam, julka :*